Kiedy Twoi ludzie w Zespole narzekają z powodu zmian.
Częstym tematem wśród kierowców są oczywiście korki i dziurawe drogi. Tak zwany traffic jam może naprawdę wkurzyć. Ciśnienie skacze, wyrwaliśmy kierownicę i tylko dzieci na tylnym siedzeniu powstrzymują nas od lawiny bluzgów. A co dopiero remont drogi… To już grubszy temat. Czas przejazdu zwiększa się 3 krotnie, a i czasami korki zwiększają się o 10 razy….
Moja historia sprzedażowa a może i życiowa? Tak, życiowa zdecydowanie też – oparta będzie na pewnej remontowanej drodze. Ale od początku…
Od kilku lat bardzo dziurawa i pofałdowana droga była tematem setek rozmów rozbijających się o to, żeby ją wyremontować. Rzeczywiście drogowa niemiecka myśl techniczna nie wytrzymała przeciążonych TIR-ów, przez co przedwojenna droga zaczęła się zapadać. Wytrzymała 84 lata, ale już nie daje rady. Na marginesie, to jestem ciekaw, czy obecnie budowane drogi wytrzymają połowę tego czasu….
W końcu Samorząd się zlitował. Mieszkańcy wioski wygrali. Może ktoś zrobił na tym kapitał polityczny. Zapanowała wielka radość – remont w końcu ruszy!
Tak też się stało. Ciężkie i tajemnicze maszyny wybrały ponad 1 metr gruntu, nastał krajobraz księżycowy i jak to w każdym generalnym remoncie pojawiły się utrudnienia.
No i zaczęło się. Lamenty, żale, jedyny ważny temat w wiosce to prawie nieprzejezdna droga, auta brudzą się od błota, dojazd do domu zajmuje 3 minuty dłużej!!! Na drogę wychodzą „sąsiedzi fachowcy”, patrzą, komentują, krzyczą na robotników. Remontowana droga stała się znów przedmiotem setek narzekań.
Żyć przez to nie można.
Dlaczego zaczęto od tej a nie tamtej strony? Jak to jest, że sąsiad ma już podjazd a ja nie?
Mój syn nie poszedł do szkoły przez 3 dni bo takie błoto było.
Musiałem wyjść do kuriera z paczką ponad 100 metrów..
Co oni sobie myślą?
Po co to było ruszać przed Nowym Rokiem?
Ale jeden z sąsiadów powiedział stojąc pod kościołem: a tam, ja kupiłem se gumowce i chodzę, a auto jest brudne bo jest błoto, a sąsiad po drugiej stronie to co niedziela jeździe gdzieś po polach i mówi, że jak są doły to jest zabawa dobra.
To się nazywa szybka piłka.
Znacie taką historię? Jest wam bliska? Taki zwykły remont drogi a ile może nam o ludziach opowiedzieć.
Bywają przecież takie sytuacje kiedy w firmie handlowej coś wymaga „remontu”. Nie faceliftingu, ale gruntownego remontu. I niby rozumiemy, że jest to niezbędne. Wiele razy dało się słyszeć na papierosie, że potrzebne są zmiany. Nawet padały konkretne wskazówki co trzeba zrobić. No i zatrudnia się speców od remontu generalnego. I czasami znika kilka etatów, handlowcy dostają inne samochody bo poprzednie były zbyt kosztowne i awaryjne, wchodzą do sprzedaży dodatkowe produkty, łączy się regiony.
I zaczyna się narzekanie…
Żyć przez to nie można!
Dlaczego zaczęto od mojego działu? Jak to jest, że kolega ma już nowe auto a ja nie?
Przecież mój klient nigdy nie kupi tego nowego produktu.
Musiałem pojechać do klienta o 100 kilometrów dalej.
Co oni sobie myślą?
Po co to było robić w tym Covidzie?
Ale jeden z przedstawicieli stojąc na papierosie stwierdza: a ja tam robię swoje, nie mogę się doczekać szkolenia produktowego z nowej oferty, auto jak auto – i tak najlepsze bo służbowe, i tak teraz więcej sprzedajemy przez telefon a mniej jeździmy, a ja mam kolegę co zarobił górę kasy na nowych produktach. Klienci potrzebują nowych produktów w tym Covidzie.
Znacie to?
Jeśli chcesz dowiedzieć się więcej skąd biorą się tacy odmieńcy i czy można ich nauczyć takiej odmienności piszcie i dzwońcie – Spółdzielnia Wyników.
